Czy po przełomowym wyroku sądu zacznie się fala obywatelskiego nieposłuszeństwa?

W poniedziałek Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu stwierdził, że sanepid nie miał prawa ukarać fryzjera z Prudnika 10 tys. zł grzywny. Ten wyrok może bardzo dużo zmienić.
Zakaz prowadzenia działalności poprzez rozporządzenie, a nie wprowadzenie stanu klęski żywiołowej – według sądu – jest ograniczeniem konstytucyjnych praw i wolności. Decyzja sanepidu została więc uchylona, postępowanie administracyjne umorzone w całości i pokrycie kosztów sądowych (przez sanepid) w wysokości 697 zł.
– „Sąd stwierdził, że w treści rozporządzenia można ustalać tylko pewne kwestie techniczne, a wszelkie ograniczanie możliwości prowadzenia działalności gospodarczej czy swobód obywatelskich, wynikających z konstytucji powinno być wprowadzane w drodze ustawy, jeśli nie mamy wprowadzonego stanu klęski żywiołowej” – tłumaczy w rozmowie z money.pl Piotr Walczak, adwokat z kancelarii Walczak Wasielewska Adwokaci.
Kancelarie prawne są zasypywane podobnymi sprawami. Ukarani przedsiębiorcy chcą walczyć o swoje i mają nadzieje, że wyrok w ich przypadku będzie taki sam jak ten z Opola.
– „Wyrok na pewno pomoże tym przedsiębiorcom, którzy zaczynają się odwoływać od decyzji sanepidu. Będą się teraz na niego powoływali” – tłumaczy Walczak.
Walczak uważa, że wyrok opolskiego sądu może skłonić przedsiębiorców do otwierania swoich biznesów mimo obostrzeń.
– „Wyrok ten jest niebezpieczny pod kątem ochrony przed szerzeniem się pandemii. Przedsiębiorcy będą coraz chętniej, wbrew rozporządzeniom, otwierali swoje hotele, restauracje czy inne biznesy. Będą twierdzili, że odpowiedzialność finansowa ich nie dosięgnie, skoro WSA z Opola stwierdził, że wprowadzane obostrzenia są niezgodne z prawem” – mówi adwokat. Bojkot wydaje się być więc realny.
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz