Narzędzie zbrodni wciąż leży w śniegu? Reporterka Faktu o zabójstwie Patrycji

To wszystko niby jest już wyjaśnione, ale nie daje spokoju. Choć Patrycję (†13 l.) pochowano w piątek, wiemy, że nóż, od którego zginęła, nie dostał się jeszcze w ręce śledczych. Nadal jest w śniegu.
Poniżej znajduje się transkrypcja całego wywiadu z dziennikarką Faktu, Aleksandrą Ratajczak. Ma ona sporo do powiedzenia w tej sprawie i niewątpliwie warto zapoznać się z jej wypowiedzią:
Pamiętam, jak 13 stycznia b.r. zamieszczaliśmy informację o zaginięciu 13-latki, Patrycji P., na naszym facebookowym fanpage’u Faktu. Wtedy nikt nie przypuszczał, że ta historia będzie miała tak dramatyczny finał. Niestety, krótko po publikacji dostaliśmy sygnał, że happy endu nie będzie. To był szok dla wszystkich, dla dziennikarzy i policjantów, którzy wtedy jeszcze nie chcieli zdradzać, jak okrutny los spotkał Patrycję. Zaczęło się wykonywanie setek telefonów, poszukiwanie źródeł informacji. Wreszcie zjawiłam się na miejscu zbrodni, w Piekarach Śląskich.
Zabójstwo Patrycji wciąż jest na ustach Polaków. Nie potrafimy tego pojąć, zrozumieć, dlaczego tak się stało. Skąd w młodym człowieku, którego obdarzyła uczuciem, tyle niechęci i zła?
Kiedy dotarłam na miejsce zbrodni, tuż przy głównym wjeździe do Piekar Śląskich, pracowali już tam policjanci. Padał śnieg, nie można było dojść za blisko, by nie spowodować ryzyka zatarcia śladów. Funkcjonariusze pilnowali miejsca morderstwa: porośniętych krzakami nieużytków na tyłach Kauflandu w Piekarach.
Śledztwo Faktu rozpoczęliśmy natychmiast, gdy dostaliśmy informację, że Patrycja nie żyje. Nie mogę zdradzić szczegółów, bo mam obowiązek chronić moich informatorów. Ale od razu pojawiła się konieczność weryfikacji informacji – u rodziców i dziadków ofiary. Wszystko razem doprowadziło do potwierdzenia tej okrutnej prawdy: Patrycja musiała zginąć z rąk swojego ukochanego chłopaka Kacpra.
To się nie mieściło w głowie. Nie sposób nawet opisać dziś bólu, z którym zrozpaczona mama Patrycji opowiadała nam ze szczegółami, że jej mała „Pati” wyszła z domu, by spotkać się z Kacprem. I jak on potem towarzyszył jej i jej mężowi w poszukiwaniach…
Rodzice Patrycji spotkali się ze mną i z pracującym ze mną fotoreporterem 14 stycznia, właśnie na miejscu zbrodni. Przyjechali tam zapalić znicze dla swojej ukochanej córeczki. Niestety, nie pozwolono im na to, bo śledczy wciąż tam pracowali. Szukali noża, którym morderca zadał ich córce śmiertelne ciosy. Ogromną liczbę ciosów. Jak się potem dowiedzieliśmy, ponad 20… Nastoletni morderca musiał działać, jak w amoku. 13-latka miała rany na brzuchu, klatce piersiowej, rękach, nogach. Miała też podcięte gardło.
W trakcie składania zeznań, 15-letni Kacper Ś., chłopak Patrycji, przyznał się do winy. Choć było to już dla wszystkich jasne, był to jednak szok. Przecież pochodzi z normalnego domu, podobnie jak Patrycja. Zdawał się być grzecznym nastolatkiem, pomagał rodzicom. Dlaczego postanowił zabić? Czy dlatego, że dowiedział się, że dziewczynka była z nim w ciąży? Specjaliści, z którymi rozmawiałam, zwrócili uwagę, że zadawał ciosy ze szczególnym okrucieństwem. Czy to możliwe, żeby zaplanował zbrodnię? Skąd tyle brutalności w dziecku?
Sama jestem mamą i nie wyobrażam sobie takiego dramatu. Co mogą przeżywać rodzice tego chłopaka? Jakie ogromne cierpienie rozrywa serca rodziców zamordowanej Patrycji? Choć podczas marszu milczenia, po ujawnieniu tej zbrodni, doszło do pojednania rodzin, to przecież wiadomo, że takiej rany nie da się zagoić. Będzie krwawić przez całe życie.
Trwa śledztwo, a tymczasem w internecie, na forach i w komentarzach pod artykułami o tej niewyobrażalnej zbrodni, wylewa się gniew i złość. Wielu wiesza psy na oprawcy, ale też na dziewczynce-ofierze. Zdajemy się zapominać, że to dziecko zabiło dziecko, nastolatek, który jeszcze nie ma ukształtowanej osobowości. I że w interesie nas wszystkich jest, żebyśmy poznali i zrozumieli kulisy tej zbrodni.
Wciąż nie wiemy, dlaczego Kacper tak postąpił. Możemy tylko przypuszczać, że bał się odpowiedzialności w związku domniemanym ojcostwem. Czego i dlaczego się bał? Czy ktoś go podpuścił? Kto miał największy wpływ na jego myśli, uczucia i decyzje? Na te pytania muszą odpowiedzieć śledczy.
Z największym prawdopodobieństwem Kacper zabijał sam. Jak zeznał, miał to zrobić nożem kuchennym, który zabrał ze swojego domu. Zakrwawione ubranie miał z siebie ściągnąć u dziadka, do którego miał przyjść po dokonaniu zbrodni.
Śledczy zabezpieczyli ubrania, komórkę, a także nośniki komunikatorów, na których Patrycja z Kacprem konwersowali. Dziś wiemy, że kolega Kacpra miał swego czasu przesłać najbliższej przyjaciółce Patrycji SMS-a. Z jego treści wynikałoby, że Kacper mówił mu: „Zabije Pati, jeśli ta będzie w ciąży”. Ale czy rzeczywiście do wysłania tego SMS-a doszło na kilka tygodni przed morderstwem nastolatki? Skąd kolega Kacpra tak dobrze znał jego emocje? Dlaczego nie zgłosił wiedzy o rzekomych zamiarach Kacpra dorosłym? A może zgłosił? Czy Kacper był pod czyimś wpływem? Co się dzieje wśród tamtejszej młodzieży? Tego wciąż nie wiemy.
Źrodło: Fakt.pl
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz