Już za cztery lata skończą się pieniądze na emerytury. Czy państwo sięgnie po nasze oszczędności?

– „Obecny system emerytalny w Polsce zmierza do zapaści. Aby go podtrzymać, trzeba będzie jeszcze bardziej podwyższać podatki albo sięgnąć po oszczędności Polaków w OFE” – twierdzą eksperci.
O sprawie czytamy w “Gazecie Wyborczej”. Na podstawie danych z resortu finansów oraz prognoz demograficznych, ZUS przygotował symulacje trzech wariantów sytuacji Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Tego, z którego wypłacane są m.in. emerytury i renty. Te prognozy są bardzo złe.
W najbardziej optymistycznym wariancie na wypłaty w latach 2021-25 zabraknie 304 mld zł. W najgorszej prognozie zaś na wypłatę emerytur i rent zabraknie do 2025 r. aż 395 mld zł. Niedobory będą musiały zostać pokryte z budżetu państwa.
Kolejny powód emerytalnej zapaści to demografia. Robimy się coraz starsi. Jak pisaliśmy w InnPoland, Główny Urząd Statystyczny opublikował niedawno raport Emerytury i renty w 2019 r. Wynika z niego, że w 2019 r. pozarolnicze emerytury pobierało ponad 6 mln osób. Z samego ZUS-u świadczenia otrzymywało prawie 5,8 mln emerytów. Do tego należy doliczyć ponad 800 tys. emerytów z KRUS-u.
– „W 2019 roku liczba emerytów i rencistów w Polsce wyniosła 9 276,2 tys. osób i była o 0,8 proc. wyższa niż w roku poprzednim. W stosunku do liczby ludności Polski grupa ta stanowiła 24,2 proc. i dominowały w niej osoby pobierające emerytury” – stwierdzono w raporcie.
Mamy katastrofalny obraz stanu finansów publicznych i systemu emerytalnego. W praktyce oznacza to, że system finansów publicznych będzie coraz mniej elastyczny i związany sztywnymi wydatkami na transfery społeczne, które finansują podatnicy. Konsekwencją tych działań będzie dalsza podwyżka danin publicznych albo zwiększanie potrzeb pożyczkowych państwa. Należy się także spodziewać dalszego drenowania Funduszu Rezerwy Demograficznej, w którym miały być odkładane pieniądze na trudne czasy. Innymi słowy, państwo sięgnie po nasze fundusze z OFE.
Na koniec grudnia 2020 r. w Polsce aż 310,1 tys. osób pobierało tzw. głodowe emerytury – to więcej, niż wynosi liczba mieszkańców Białegostoku. W ciągu ostatnich 9 lat liczba osób z głodową emeryturą wzrosła aż 13-krotnie. Choć rząd próbuje nas namówić na odkładanie na emerytury, to coraz więcej osób ma wątpliwości czy je dostanie.
Źródło: GUS
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz