Na szczepienie nie przyszło 40% zapisanych osób, a problemów jest znacznie więcej

Odkąd rozpoczęły się zapisy na szczepienia przeciw COVID-19, wciąż pojawiają się informacje o problemach: anulowanych i przesuwanych terminach, nie przychodzących ludziach itd.
Miesiąc temu, w niedzielę 27 grudnia, rozpoczęły się w Polsce szczepienia przeciw COVID-19. Tego dnia wystartowały szczepienia osób z grupy zero, czyli m.in. pracowników ochrony zdrowia, pensjonariuszy domów pomocy społecznej, pracowników ośrodków pomocy społecznej. 25 stycznia do szczepień włączono osoby z grupy pierwszej, w tym seniorów powyżej 60. roku życia, przewlekle chorych m.in. osoby po przeszczepach i dializowane, z chorobami nowotworowymi). Od 15 stycznia mogą się na nie zapisywać seniorzy 80+, od 22 stycznia – osoby powyżej 70. roku życia.
Niemal od początku ludzie skarżą się na to, jak ten system działa i mają ku temu podstawy.
– „Po kilku dniach (od otrzymania terminu szczepienia – przyp. red.) przyszły kolejne SMS-y od e-zdrowie, że szczepienie zostało anulowane przez punkt szczepień. Mama otrzymała inny termin, natomiast tata nie otrzymał propozycji innego terminu. W przychodni, w której ma być szczepienie, nie wiedzą, dlaczego takie coś się zadziało. Jeszcze mają pretensje, że ludzie ciągle wydzwaniają. Moje pytanie: to kto ma wiedzieć? Ja? A może moi rodzice, którzy są już po 70-tce?” – zastanawia się pani Łucja.
– „Telefonistka powiedziała mi, że albo mogę zawieźć siostrę ok. 100 km od jej miejsca zamieszkania w jedynym dostępnym terminie (nie precyzując tego terminu), albo mam codziennie dzwonić na infolinię i pytać o dostępny termin (bo „ktoś może zrezygnować ze szczepienia”). Siostra jest bardzo rozgoryczona” – opisuje pan Jan.
– „Te zapisy dla seniorów to chaos, dezinformacja, poniżanie, upokarzanie ludzi starszych oraz narażanie ich zdrowia (propozycja oczekiwania na zapis na dworze, na stojąco, w zimnie dla ponad 70-letniej mamy mojej koleżanki)” – podsumowała panujący zamęt pani Alicja.
Problemy pojawiają się również podczas samego szczepienia. Okazuje się, że może zdarzyć tak, iż mimo potwierdzenia terminu i miejsca przyjęcia dawki, przychodnia nic o tym nie wie. Z taką sytuacją zderzyła się pani Elżbieta. Inny przypadek z kolei opisał w mediach społecznościowych pewien lekarz.
Tym razem jednak nie zawiódł system, ale osoby, które miały się zaszczepić, a które nie przyszły.
– „Jak to jest, że wszyscy chcą się zaszczepić, a do „mojego” punktu nie przyszło dziś 40 proc. zapisanych osób?” – zadaje pytanie medyk.
I moja ulubiona wymówka z dzisiaj: "zimno jest, nie chce mi się wychodzić". Nosz, kuuuuuu.
— Łukasz Złośliwy, MD. (@Lukasz_Malignus) January 26, 2021
Powszechnie narzekamy na zbyt wolne tempo szczepień i panujący chaos. Codziennie czytamy też o tym, że wielu osobom nie udało się „zdobyć” terminu. Sam minister Michał Dworczyk przyznał niedawno, że w tej chwili nie ma już wolnych szczepionek przeciw COVID-19 (to efekt m.in. tymczasowego zmniejszania dostaw preparatu Pfizera spowodowanego modyfikacjami procesów produkcyjnych). Niestety.
Źródło: onet
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz