COVID to jedno. Wzrost cen to prawdziwy problem dla Polaków

Polacy są przemęczeni pandemią koronawirusa. Mamy dosyć siedzenia w domach, natłoku informacji, obostrzeń. Nic dziwnego. Jednak badania pokazują, że w zeszłym roku nie to było największym problemem.
Na zlecenie Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor firma Maison&Partners przeprowadziła badanie wśród Polaków z głównym pytaniem o to, co ich najbardziej irytowało w zeszłym roku.
Mogłoby się wydawać, że koronawirus będzie na pierwszym miejscu. Oczywiście z wielu powodów odczuwamy wpływ pandemii na nasze życie. Jednak na pierwszym miejscu znalazł się zdecydowanie wzrost cen.
Najczęstsze powody frustracji Polaków w 2020 r.:
- Wzrost cen produktów i usług – 36 proc.
- Negatywne informacje medialne nt. pandemii – 27 proc.
- Zdrowotne obawy związane z pandemią – 25 proc.
- Brak kontaktu z ludźmi – 25 proc.
- Ograniczenia w dostępie do różnych usług i rozrywek – 24 proc.
- Finansowe obawy związane z pandemią – 18 proc.
- Zbyt małe zarobki – 15 proc.
- Zły stan psychiczny mój/ członków rodziny – 13 proc.
- Słabe zdrowie – 13 proc.
- Ponoszone wydatki na leczenie, leki – 12 proc.
- Obawa o utratę pracy – 12 proc.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego grudniowy wzrost cen w porównaniu z analogicznym miesiącem 2019 r. wyniósł 2,4 proc., a więc mieścił się poniżej celu inflacyjnego i po raz trzeci spadł poniżej 3 procent.
W całym 2020 roku nie było już jednak tak optymistycznie – 3,4 proc. to najwyższe wskazanie średniorocznej inflacji od 2012 roku. W niektórych miesiącach podwyżki były jeszcze wyraźniejsze – najwyższą miesięczną inflację w minionym roku zanotowano w lutym – 4,7 proc. Sytuacja jest więc bardzo zła. Niestety dla nas.
Po wzroście cen towarów i usług najczęściej (36 proc.) wymienianej przyczynie frustracji Polaków, na kolejnych miejscach znalazły się problemy powiązane z koronawirusem: negatywne informacje przekazywane w mediach na temat pandemii (27 proc.) oraz obawy zdrowotne z nią związane (25 proc.). Dokuczał nam również brak kontaktu z ludźmi (25 proc.) oraz ograniczenia w dostępie do różnych usług i rozrywek (24 proc.).
W takim kontekście finanse osobiste zeszły na dalszy plan. Obawy finansowe i zbyt małe zarobki zyskały odpowiednio 18 proc. i 15 proc. wskazań. O finansach respondenci w minionym roku nie myśleli tak źle, bo w przeciwieństwie do poprzednich lat w okresie pandemii nie tyle martwili się niesatysfakcjonującą wysokością zarobków, ile możliwością utraty pracy w ogóle. To wywołuje olbrzymią fale frustracji. Trudno się zresztą dziwić. Polacy mają dość tej sytuacji.
Źródło: fakt
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz