Lekarze biją na alarm. Mowa o „udarach covidowych”. Statystyki są przerażające.

COVID-19 nie tylko niszczy nasze płuca. Lekarze, którzy opiekują się pacjentami zarażonymi koronawirusem, zwracają uwagę na częste powikłanie.
Chodzi o osoby bardzo młode i nieobciążone chorobami. Przez tzw. udary covidowe na niektórych oddziałach ginie prawie połowa chorych.
Koronawirus zwiększa ryzyko udaru mózgu. Chodzi zwykle o osoby młode, które do tej pory uchodziły za mniej podatne na ciężkie powikłania. W wielu przypadkach pacjenci w ogóle nie mają objawów zakażenia, dopiero gdy stwierdzi się u nich udar, okazuje się, ze mają dodatni wynik testu na COVID-19.
Naukowcy z Western University i Lawson Health Research Institute ostrzegają, że dotyczy to niemal 50% pacjentów przed 50 rokiem życia. Polscy naukowcy potwierdzają, że również u nas problem istnieje. Badania wykazały, że pacjenci z udarem zakażeni koronawirusem ciężej przechodzą chorobę.
Inne badania pokazały, że więcej niż co drugi udar u pacjentów zakażonych koronawirusem miał związek ze zwiększoną krzepliwością krwi.
– „Między sobą mówimy już o udarach covidowych” – mówi w rozmowie z ABC Zdrowie neurolog, prof. dr hab. n. med. Adam Kobayashi.
Przewodniczący Sekcji Chorób Naczyniowych PTN zdradza, że radiolodzy, oglądając obraz głowy pacjentów z COVID-19 po udarach mówią, że są one całkiem inne od „normalnych” udarów”.
– „Widać uszkodzenia tętnic” – mówi Kobayashi.
Lekarz zwraca uwagę na niepokojącą rzecz. Według niego koronawirus bardzo zwiększa ryzyko udaru u młodych pacjentów. Śmiertelność w takich przypadkach jest wysoka.
– „U mnie na oddziale to było ok. 40 proc., a nie wszyscy pacjenci byli w bardzo ciężkim stanie. Część z tych pacjentów, gdyby nie była zakażona koronawirusem, nie miałaby prawa umrzeć z powodu udaru” – podkreśla neurolog.
Źródło: fakt.pl
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz