92-letni krawiec żył w nędzy przez pandemię. Jednak ta wizyta zmieniła wszystko.
W czasie szalejącej pandemii koronawirusa wielu właścicieli małych lokali usługowych zdanych jest na siebie. 92-letni emerytowany krawiec z Wrocławia dzięki pomocy dobrych ludzi, przetrwał.
Pan Adam Duraziński ma 92 lata i nie zrezygnował z pracy. Od 78 lat wykonuje zawód krawca. Odkąd jednak wybuchła w Polsce epidemia koronawirusa, skończyły mu się zlecenia. Duraziński był przekonany, że będzie musiał zamknąć swój zakład. I tu się mylił!
– “W piątek przyszła do mnie klientka pani Monika i prosiła o szybką korektę krawiecką sukienki, bo to bardzo pilne. Mówiła, że nikt nie chce się tego podjąć, a ma mało czasu. Przyjąłem zamówienie, żeby jej pomóc. Zobowiązałem się i wziąłem się do pracy. Nie odbierałem nawet telefonów, żeby zdążyć, bo chciałem być słowny” – przyznał 92-letni krawiec z rozmowie z gosc.pl.
– “Tego dnia pan Adam zgodził się skrócić moją sukienkę, którą kupiłam o godz. 13 a o 18 już ją powinnam mieć ją na sobie na koncercie. To mój anioł, bo każda kobieta wie, jak ważna jest sukienka na taką okazję. O 16. odbierałam gotowa sukienkę. Koncert był piękny, sukienka dopasowana, a ja byłam zachwycona” – powiedziała w rozmowie z Faktem pani Monika.
To, co zrobił 92-letni krawiec tak zachwyciło panią Monikę, że w ramach wdzięczności zrobiła mu po kryjomu zdjęcie przy pracy, a potem zamieściła je na swoim profilu społecznościowym na Facebooku. Przy okazji zachęciła innych do wspierania 92-letniego krawca.
Post rozszedł się bardzo szybko w sieci. Internauci uruchomili zbiórkę pieniędzy dla pana Adama na popularnym portalu. W kilkadziesiąt godzin zebrano prawie 11 tysięcy złotych! Ale na tym nie koniec. Od piątku w jego zakładzie urywają się telefony ze zleceniami.
– “Akcja z postem zaskakuje mnie na każdym kroku” – dodaje w rozmowie z nami pani Monika.
– “Moje zdjęcie krąży po Internecie, a ja taki nieuczesany i zgarbiony. Nie wyszedłem za dobrze (śmiech). Ale pani mnie w tym Internecie zareklamowała. Teraz dzwonią do mnie bez przerwy. Opisała mnie bardzo ładnie i nie ukrywam, że zrobiło mi się miło. Już nie jestem młody, ale wkładam całe serce w pracę. Na początku nie wiedziałem, o co chodzi. Ludzie nagle zaczęli składać zamówienia, a w pandemii, nie ukrywam, interes przyhamował. Jest krucho, bo wielu boi się bezpośrednio do krawca przychodzić” – przyznał Duraziński w rozmowie z gosc.pl.
O zamieszaniu w sieci Durazińskiego poinformował wnuczek. Jego dziadek znów czuje się potrzebny.
– “Kocham swoją pracę, kocham ludzi, lubię z nimi rozmawiać. Bardzo dobrze czuję się w swojej pracowni. Uśmiech i zadowolenie klienta mnie motywują i sprawiają satysfakcję. A dopóki mam zdrowie, będę szył” – dodał na zakończenie.
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz