Menadżer opisuje ostatnie chwile Krzysztofa Krawczyka. „Z minuty na minutę było coraz gorzej”.

Krzysztof Krawczyk zmarł 5 kwietnia. Wcześniej przebywał w szpitalu w związku z zakażeniem koronawirusem. Menadżer i przyjaciel artysty Andrzej Kosmala wspomina ostatnie chwile Krzysztofa.
W rozmowie z Super Expressem Kosmala podkreślił, że na Wielkanoc muzyk był jeszcze w dobrej formie.
– „Czuł się bardzo dobrze. Razem z żoną cieszyli się wspólnymi świętami, podzielili się jajkiem. Zarówno w sobotę, jak i w niedzielę był w dobrej formie” – wyznał.
W poniedziałek nagle Krzysztof Krawczyk zaczął słabnąć.
– „Krzysztof tracił przytomność. Z minuty na minutę było coraz gorzej. Na koniec nie było z nim kontaktu, był nieświadomy” – powiedział Kosmala.
Wcześniej artysta przeszedł zakażenie koronawirusem, do którego doszło po przyjęciu szczepionki. Żona piosenkarza w rozmowie z Onetem podkreśliła, że COVID-19 nie był bezpośrednią przyczyną zgonu. Krawczyk miał bowiem choroby współistniejące, co również zaznaczył Kosmala w rozmowie z SE.
– „Krawczyk miał kilka chorób współistniejących. Od pewnego czasu miał problemy z sercem, a dokładnie migotanie przedsionków. Miał również problemy z płucami i oddychaniem” – powiedział menadżer artysty.
– „Ewa jest w szoku. Wierzyła, że Krzysztof wróci do zdrowia” – dodał zdruzgotany.
Śmierć Krzysztofa Krawczyka. Jego ostatnie słowa poruszają do łez.
Źródło: Super Express, Onet
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz