
Ewa Farna była gościem Radia ZET w związku z premierą singla „Ciało”. Artystka chce nim zachęcić ludzi do akceptowania własnego ciała, a także podziwu wobec niego i jego historii.
W rozmowie z Radiem ZET Farna opowiedziała o swoich doświadczeniach w tej kwestii oraz o tym, jak m.in. reaguje na komentarze ludzi na jej temat.
– „Każdy ma swoją naklejkę w mediach. Każdy ma coś, do czego go przyklejają. Ja mam tę wagę, bo nigdy nie była ona za bardzo show-biznesowa. To nie oznacza jednak, że moje ciało nie jest zdrowe. Miałam momenty, kiedy nie wyglądałam zdrowo. Trochę za dużo się tam zdarzyło. Coś z tym zrobiłam, ale jednak moje ciało nie ma rozmiaru 34, ale jest zdrowe i to jest najważniejsze. Oczywiście, myślałam wtedy: skupmy się na muzyce. Ale w pełni to rozumiem. Każdy ma jakąś łatkę. Ja mam taką. Dla mnie jest ważne, aby przekazać, że trzeba wystrzegać się bodyshamingu. Nie sprawia mi przyjemności, kiedy ktoś do mnie napisze: „Ewa, wreszcie dziewczyna, która fajnie wygląda. Dość z tymi wieszakami”. Uważam, że nie jest to fajne. Każdy ma swoje ciało” – mówi Ewa Farna w Radiu ZET.
Farna nie kryła, że utwór „Ciało” jest dla niej bardzo ważny. Zdradziła, co chce nim przekazać.
– „Nie chciałabym, żeby kojarzono tę piosenkę z ruchem body positive, który dotyczy rozmiaru. Z tym byłam najbardziej łączona, ponieważ moje ciało przeszło niełatwą drogę w tym kierunku. Natomiast ta piosenka jest bardziej o kwestiach, których nie możemy absolutnie zmienić. O bliznach i śladach, które życie na nas zostawia. Tego nie da się zmienić. Dzięki temu, że nosiłam dziecko pod swoim sercem, zrozumiałam, że to również zostawiło na mnie ślady. To nie jest już tak, że możesz powiedzieć: „Weź schudnij”. Trzeba się pogodzić, że ciało wygląda inaczej. Uważam, iż fajnie pokazać ludziom, że jest to ważne. To piosenka o zmianach, które się dzieją i będą się działy, bo każdy z nas się starzeje. Jest to utwór o przyjęciu, akceptacji i może nawet polubieniu tych zmian, na które wpływu nie mamy, a dzieją się” – dodaje artystka.
W związku z premierą singla artystka wzięła też udział w sesji Q&A, gdzie odpowiadała na pytania od internautów.
Mimo iż nie zdradziła jeszcze daty premiery nowego albumu, ujawniła pierwsze szczegóły na temat brzmienia płyty pt. „Umami”.
– „Będzie bardzo różnorodnie i myślę, że nowocześnie. Tego chciałam. Chcę robić świadomy pop, który opowiada o czymś, ale nadal jest mainstreamowy. Bardzo lubię popowe piosenki. Ważne, żeby coś za sobą niosły. Jakiś fajny przekaz, fajny vibe. Ta muzyka jest bardziej nowoczesna niż ta, którą robiłam do tej pory. Dlatego, że trochę się pozmieniało. Od momentu, kiedy wydałam ostatnią płytę, minęło trochę czasu. Rynek się zmienia, pop sam w sobie również. Pozwala na wiele więcej. Można się w nim czuć o wiele swobodniej i na pierwszym miejscu stawia się autentyczność” – mówi Ewa.
W trakcie Q&A opowiedziała też o symbolice teledysku, w którym wystąpiły kobiety zmagające się z podobnymi przeżyciami. To Ewa wyszła z koncepcją klipu, ale pomysł pomógł jej zrealizować reżyser Ondřej Kudyn.
– „Na początku teledysku jest rama, obraz „Wiosna” Botticellego przedstawiony w ramie z kwiatów, zaś na końcu klipu pojawia się ciało, które ramuje naszą duszę. Stoję tam i już nie ma kwiatów na tej ramie. Pojawiam się ja trzymająca te kwiaty niczym jak dziecko. To symbolizuje, że najpiękniejsze trzymam już w ręku, chociaż poniszczyło to tę ramę, to ciało” – wyznaje artystka.
Farna opowiedziała też o współpracy z kobietami, które wzięły udział w klipie.
– „Nie musiałam ich przekonywać. Większość z nich śledziłam na Instagramie. Podobało mi się, jak prowadzą profile, jak pokazują te swoje „tatuaże od natury”. Byłam w szoku, jakie są odważne. Pomyślałam, że super byłoby je zaprosić do teledysku. Nie miały problemu z pokazaniem siebie. Tak to się zrodziło. Trzynaście dziewczyn. Każda ma swoją niesamowitą historię.”
Oprócz tego przyznała, że na początku nie chciała pokazywać swojego ciała w klipie.
– „Nawet nie wiem czemu. Nie miałam świadomości, że to, co jest na moim ciele jest jakieś dramatyczne. Nie myślę, że tak jest. Zobaczyłam te dziewczyny, które mają mocne rozstępy, wielką zmianę na ciele, ogromne blizny. Nie liczyłam w ogóle, że tam należę. Powiedziałam jednak sobie, że też coś mam i jeśli to pokażę, to może będzie to budujące dla niektórych dziewczyn, kiedy stanę tam z nimi. One dodały mi odwagi”.
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz