Była żona mordercy 11-letniego Sebastiana nie mogła dłużej milczeć. Przedstawiła swoją wersję szokujących wydarzeń sprzed lat.

Śmierć 11-letniego Sebastiana z Katowic wstrząsnęła całym krajem. To jednak nie pierwsze dziecko, które skrzywdził 41-letni Tomasz M. 13 lat temu jego ofiarą padło inne dziecko.
41-letni Tomasz M., optyk z Sosnowca w sobotni wieczór uprowadził wracającego z placu zabaw 11-letniego Sebastiana. Mężczyzna wciągnął dziecko do samochodu, zablokował drzwi i wywiózł je do Sosnowca. Porywacz przetrzymywał chłopca w różnych miejscach. Prawdopodobnie w swoim salonie optycznym udusił 11-latka. Zabił go, bo bał się rozpoznania. Ciało wywiózł na działkę. Tam chciał je zabetonować pod budowanym garażem.
Tomasz M. przyznał się do zbrodni. W trakcie przesłuchania opowiadał o morderstwie bez żadnych emocji. Nie wyraził też skruchy.
Po zamordowaniu Sebastiana na jaw zaczęły wychodzić mroczne tajemnice sprzed lat. Okazało się, że w 2008 roku Tomasz M. uprowadził 10-letniego chłopca, którego wywiózł do swojego salonu, kazał mu się rozbierać i robił mu zdjęcia. Za ten czyn usłyszał wyrok 2 lat w zawieszeniu na 5.
Mężczyzna był w tamtym czasie żonaty. Mieszkał wraz z dwójką małych dzieci. W rozmowie z Faktem, Daniel M., brat mordercy zdradził, że nie rozumie dlaczego ówczesna partnerka Tomasza wybaczyła mu tak okropne czyny.
– „Do dziś mnie to dziwi. Sam jestem ojcem i nie wyobrażam sobie, jak można zrobić coś tak potwornego” – mówił dziennikarzom Daniel M.
Dodał też, że o samym uprowadzeniu nie dowiedział się od brata. Ten powiedział mu jedynie, że „nawywijał i dostał zawiasy”.Okrutną prawdę poznał z plotek, które krążyły po mieście. Później zerwał z bratem wszelkie kontakty.
Po opublikowaniu wywiadu z Danielem M., do redakcji Faktu odezwała się była żona Tomasza M. Jak twierdzi, nie miała wówczas pojęcia, co zrobił jej mąż.
– „Nie wiedziałam o tych zdarzeniach, to znaczy nie wiedziałam, co tak na prawdę zaszło w tamtym dniu. Owszem, do mojego domu przyszła policja, Tomasz zakuty był w kajdanki. Ja miałam 20 lat i dwójkę malutkich dzieci, przy których nikt mi nie pomagał nawet trochę. Pytałam policję, co się stało, dlaczego on jest zakuty, dlaczego robią przeszukanie. Ale nie otrzymałam żadnych i formacji” – twierdzi w mailu przesłanym do naszej redakcji była żona optyka mordercy.
Dodała, że po zatrzymaniu męża dzwoniła do różnych osób, aby dowiedzieć się, co się stało.
– „Usłyszałam tylko, że pan Tomasz kategorycznie zakazał udzielania komukolwiek informacji i nic nie wiedziałam. Wersją oficjalną, jaką usłyszałam z jego ust, było to, że został zatrzymany w związku z posiadaniem nielegalnego oprogramowania na komputerze” – napisała kobieta. I podkreśla, że jej ówczesny mąż został wypuszczony po 48 godzinach.
– „Gdyby było to coś poważnego, to na pewno zostałby aresztowany – tak każdy by pomyślał. A skoro został wypuszczony, to nic 'złego’ nie mogło się przecież wydarzyć. Niestety teraz okazało się, że prawda była zupełnie inna i prawdę o tamtych wydarzeniach dokładnie poznałam dopiero teraz” – utrzymuje była żona Tomasza M.
Kobieta dodała również, że w tamtym okresie o przestępstwie Tomasza nie informowały żadne media. Powiedziała, że wbrew temu, co twierdzi Daniel M., nie słyszała żadnych plotek o swoim mężu.
– „Ja miałam 20 lat, małe dzieci które musiałam wychować i opiekować się nimi i o tamtym wydarzeniu wiedziałam tyle, ile powiedział mąż, jak wrócił do domu” – kończy kobieta.
Tomasz M. porwał dziecko 24 marca 2008. Jak ustalili dziennikarze ślub z byłą żoną wziął 7 czerwca 2008. Para miała wtedy już 3-letnią córkę i kilkumiesięcznego syna. W aktach sprawy widnieje, że była żona Tomasza M. była w niej świadkiem. Figuruje tam jednak pod nazwiskiem panieńskim. Podany jest ten sam adres zamieszkania, co w przypadku Tomasza M.
„Nie płaczcie. Ja nie wrócę”. Poznaliśmy datę i miejsce pogrzebu 11-letniego Sebastiana.
Źródło: Fakt
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz