Pedofilia, sadyzm i chore orgie. Lekarz z Wrocławia wykorzystywał i odurzał pacjentów.

Pod koniec ubiegłego roku do mediów trafiła informacja o śmierci lekarza z Wrocławia. Medyk miał przedawkować narkotyki. Sytuacja jest naprawdę niecodzienna i chora.
3 grudnia 2020 r. w jednym z hoteli w woj. dolnośląskim znaleziono zwłoki mężczyzny. Po pomoc zadzwonił Robert B., który spędzał noc w tym samym pokoju hotelowym. Okazało się, że to lekarz, który pracował w szpitalu wojskowym w Wrocławiu.
Obaj mężczyźni przed zgonem lekarza wstrzykiwali sobie narkotyki. I to właśnie przedawkowanie substancji psychoaktywnych i to właśnie przedawkowanie miało doprowadzić do zgonu lekarza.
– „Prokuratura została powiadomiona przez organy ścigania o zwłokach w hotelu na terenie działania Prokuratury Wrocław Krzyki. Dokonano oględzin, zabezpieczono dowody, a dokładne przyczyny zgonu wykaże dopiero sekcja zwłok” – przekazał Faktowi prokurator Radosław Żarkowski.
– „Plotkowano, że pracuje tak dużo, bo potrzebuje pieniędzy na narkotyki. W ostatnim miesiącu miał 22 dyżury! W pracy jednak nigdy nie pojawiał się pod ich wpływem” – mówił jeden ze współpracowników. Ludzie wiedzieli o tym, że brał on narkotyki.
Sama informacja, że lekarz się narkotyzował, nie była w tej historii najbardziej bulwersująca. Chodzi tutaj o pewne nagrania, które były szokujące.
– „To, co w nim znaleźliśmy, jest nie do opowiedzenia” – powiedział „Wyborczej” jeden z funkcjonariuszy.
– „Widziałem w życiu wiele rzeczy, wiele okropieństw. Ale to była pornografia z wykorzystywaniem dzieci pięcio- i sześcioletnich. Do tego sceny z sadystycznych orgii z udziałem dorosłych. W tym nagrania denata i towarzyszącego mu mężczyzny” – dodał policjant.
Z pierwszych doniesień o sprawie można było wywnioskować, że treści znajdowały się na telefonie lekarza. Co więcej, pojawiło się też podejrzenie, że medyk mógł odurzać swoich pacjentów, a następnie ich wykorzystywać. Kolejne nagrania były coraz mniej jednoznaczne. Sytuacja jak i cała sprawa, jest bardzo trudna.
– „W sprawie prowadzone są dwa odrębne postępowania. Pierwsze dotyczy zgonu mężczyzny, a drugie znalezionych przy osobie zgłaszającej to zdarzenie materiałów pedofilskich” – powiedział w grudniu 2020 r. rzecznik wrocławskiej prokuratury.
W grudniu 2020 r. media nazwały denata Wampirem z Wrocławia. Jak ustaliła „Wyborcza”, lekarz przed śmiercią nie cieszył się sympatią w środowisku lekarskim. Był to człowiek niezwykle kłótliwy i trudny w obyciu.
– „Wstrząśnięci medialnymi doniesieniami dotyczącymi jednego z lekarzy dyżurujących w naszym szpitalu, informujemy, że doktor D. świadczył usługi medyczne w 4. WSK od marca tego roku. Został zatrudniony jako firma zewnętrzna, na kontrakcie, pełniąc w miesiącu kilka dyżurów w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym” – przekazała rzecznik prasowa szpitala we Wrocławiu.
„Nie płaczcie. Ja nie wrócę”. Poznaliśmy datę i miejsce pogrzebu 11-letniego Sebastiana.
Źródło: medonet
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz