Rośnie liczba pożarów paneli fotowoltaicznych. Jakie są przyczyny ? Eksperci wyjaśniają.

Panele fotowoltaiczne na dachach domków to coraz powszechniejszy widok. Podobnie jest jednak z… pożarami, których przyczyną są źle zainstalowane i serwisowane panele.
Brak doświadczenia oraz wyobraźni, celowe omijanie zabezpieczeń i obniżanie ceny kosztem bezpieczeństwa – w ten sposób prezentują się realia instalacji paneli fotowoltaicznych w Polsce.
Przez „fotowoltaiczną wolną amerykankę” w wielu krajach dochodzi m.in. do większej ilości pożarów wywołanych instalacjami paneli słonecznych. W Niemczech notuje się ich nawet 400, we Włoszech nawet powyżej 700.
Jakie zagrożenia wiążą się z fotowoltaiką i dlaczego m.in. w Polsce sytuacja jest tak niebezpieczna? W wywiadzie dla INNPoland wypowiedział się na ten temat dr inż. Janusz Teneta.
W Polsce, gdzie nie mamy dokładnych i rygorystycznych przepisów wobec takich instalacji, coraz więcej film ogólnobudowlanych zaczyna zajmować się tematem, bez żadnej wiedzy o panelach słonecznych.
– „W kraju, w którym głównym wyznacznikiem inwestycyjnym jest koszt, oszczędza się na dobrej jakości sprzęcie i wykwalifikowanych pracownikach. Ten boom na fotowoltaikę z ostatnich paru lat w Polsce spowodował, że praktycznie każdy, kto ma jakiś związek z budowlanką – czyli nie boi się wejść na drabinę i na dach – zaczął interesować się montażem instalacji fotowoltaicznych.”
Kolejnym problemem są braki przeglądów technicznych instalacji, które powinny wykryć błędy w instalacji czy zabezpieczeniach paneli.
– „Błędy instalacyjne będą się nasilały w ciągu kolejnych lat działania takiej instalacji. To, co było zauważalne na rynku włoskim, to pożary mniej więcej rok/półtora roku po tym wysypie instalacji.”
Niestety, w Polsce tylko podstawowe testy są obligatoryjne.
– „Są trzy kategorie takich testów. Testy obowiązkowe, testy rozszerzone i testy dodatkowe. Te testy obowiązkowe pozwolą na wykrycie już podstawowych błędów, które zdarzają się w instalacji. Test rozszerzony pozwala na wykrycie pewnych nieprawidłowości, których nie widać gołym okiem, ale ich przeprowadzenie wymaga już użycia specjalistycznego sprzętu. (…)
W drugiej części tej normy są opisane procedury okresowych przeglądów tych instalacji. To, co w moim przekonaniu jest najbardziej zaniedbane w Polsce. Czyli ktoś, kto buduje sobie instalację, kończy na kosztach inwestycyjnych i myśli, że będzie działała przez 25 lat w sposób bezobsługowy.”
Jak mówi wiceprezes Polskiego Towarzystwa Fotowoltaiki, wielokrotnie przy instalacji paneli dochodzi do celowego wyłączania systemów bezpieczeństwa.
– „Nowoczesne falowniki wyposażane są w technologię sztucznej inteligencji, która wykrywa powstawanie takich łuków i po prostu przerywa przepływ prądu. Czyli niby idealne rozwiązanie. Ale ono ma swoje słabe punkty. Takie rozwiązanie techniczne automatycznie sprawdza poprawność wykonania instalacji. Jeżeli uzna, że instalacja nie została wykonana zgodnie z normami to po prostu zablokuje pracę falownika.
W takim przypadku zwykły instalator nie jest już w stanie uruchomić takiego falownika ponownie. Musi to zrobić autoryzowany serwis. Więc co robią instalatorzy? – wyłączają funkcjonalność tego sprawdzania na dzień dobry, żeby nie mieć kłopotu.”
Sporym problemem jest brak norm, czy dokładnych zapisów w prawie, które regulowałyby kwestie instalacji, odbiorów, przeglądów czy sprawdzania poprawności instalacji paneli.
– „Tak jak w całym Polskim prawie, taki i w tym przypadku również panuje totalne zamieszanie. Nowelizacja ustawy o prawie budowlanym zmieniła nieco zapisy. Mikroinstalacja fotowoltaiczna do 6,5 kW nie wymaga uzgodnień z rzeczoznawczą d.s. zabezpieczeń p.poż., ani zgłaszania do Państwowej Straży Pożarnej.”
Sytuacja jest jeszcze gorsza w kwestii norm. Teneta mówi wprost:
– „W Polsce nie ma żadnych norm.”
Mamy więc do czynienia z sytuacją, gdy wielu Polaków chcąc oszczędzać na rachunkach, oszczędza też na samej instalacji paneli. To z kolei grozi pożarem. Takich pożarów w całej Europie jest coraz więcej, a największe przyrosty widoczne są tam, gdzie – podobnie jak w Polsce – nie ma odpowiednich praw i norm.
Źródło: INNPoland
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz