Tragiczna śmierć piłkarza. Obok stał jego synek i powtarzał „tatuś, tatuś…”. „Wciąż bierze telefon do rączki, bo myśli, że tata pojawi się na kamerce”.

Krzyczałam „Sylwek, oddychaj!” – mówi Angelika, partnerka piłkarza Sylwestra Cebuli z Tarnobrzega. Mężczyzna zmarł nagle. Nikt nie wie dlaczego.
– „Obok stał nasz przerażony synek i powtarzał tylko „Tatuś, tatuś…”. Ratunku jednak nie było. W jednej chwili posypał się nasz świat…” – rozpacza 23-letnia kobieta.
Nic nie wskazywało, że dojdzie do tragedii. Młody, wysportowany człowiek zmarł nagle. Sylwester Cebula grał w lokalnej drużynie Koniczynka Ocice. 12 czerwca grał w meczu i już wtedy coś było nie tak. Trener chciał go zmienić, ale mężczyzna upierał się, że wszystko jest okej i wytrzyma do końca. Po meczu, około 20:00 wrócił do domu.
– „Od razu w drzwiach powiedział „Źle się czuję”. Wszedł do pokoju i po chwili usłyszałam trzask. Zobaczyłam go leżącego na podłodze obok łóżka, a nasz 15-miesięczny synek Nikodem tulił się do niego. Tatuś jednak nie reagował. Wezwałam pogotowie, próbowałam go reanimować” – mówi partnerka sportowca.
W sieci zaczęły pojawiać się plotki, że śmierć jest efektem szczepionki.
– „Nie mam już sił prostować tych bzdur. Sylwek nie chorował na COVID i na razie się nie szczepił. Nie wiemy jeszcze, co było dokładną przyczyną. Możliwe, że zator płucny. Teraz jak to wszystko analizuję, kilka dni temu pisał do mnie z trasy, że bolą go żebra. Kiedyś miał je złamane. Może faktycznie wtedy bolało go serce” – dodaje Angelika.
Rodzina jest zdruzgotana.
– „Mieliśmy tyle planów, tyle marzeń. Nasz synek dopiero nauczył się mówić i chodzić. Miesiąc temu były chrzciny. Teraz wciąż bierze telefon do rączki i mówi „Tato, halo!”, bo myśli, że tatuś – jak zawsze kiedy był poza domem – zadzwoni i pokaże się na kamerce. To był dobry sportowiec, wspaniały człowiek, cudowny ojciec. „Zobaczysz, będziesz też piłkarzem” powtarzał do naszego Nikosia” – ociera łzy pani Angelika.
Para nie zdążyła się nawet zaręczyć.
– „Byliśmy ze sobą cztery lata. Sylwek powtarzał, że wszystko w swoim czasie. Myślałam że zestarzeję się z tym człowiekiem, że spędzimy resztę życia, wychowamy razem dziecko. Odwiedzam miejsca, w których się pierwszy raz umówiliśmy, gdzie się pocałowaliśmy. One wszystkie zostały, ale mojego kochanego Sylwka już nie ma…” – mówi kobieta.
Matka zabiła pięcioro dzieci. Makabryczne szczegóły zbrodni.
Źródło: Fakt
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz