Podobno nie było lekarza, który chciał tu pracować za 54 tys. zł miesięcznie. Jak to się skończyło?

Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Legnicy chciał zatrudnić lekarza medycyny ratunkowej. Mimo iż oferowano 1,5 etatu za 54 tys. zł, przez miesiąc nie zjawił się nikt chętny.

Pod koniec kwietnia sprawę legnickiego szpitala opisał Polsat News. Poszukiwano tam lekarza do pracy na SOR-ze na 1,5 etatu – 240 godzin w miesiącu. Szpital chciał, aby lekarz prowadził własną działalność gospodarczą, czyli sam opłacał obowiązkowe ubezpieczenie.

Przez miesiąc jednak nie pojawił się nikt chętny do pracy. Wysoka stawka wynagrodzenia zbulwersowała opinię publiczną. Dyrekcja szpitala tłumaczyła, że lekarze rzadko wybierają te specjalizację i trzeba było zaproponować tak wysokie zarobki, bo medycy często wolą wyjeżdżać na Zachód.

– „Społeczeństwo może źle to odebrać, ale ludzie byliby też niezadowoleni, gdyby musieli czekać 20 godzin na pomoc na SOR” – podkreślał w rozmowie z Polsat News Tomasz Kozieł, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy.

Na szczęście udało się w końcu zatrudnić specjalistę, a nawet kilku.

– „Znaleźliśmy pięć osób, lekarzy z województwa dolnośląskiego i spoza województwa, którzy w niepełnym wymiarze etatowym podjęli się pracy w naszym szpitalu. Liczba godzin, które zadeklarowali, przekracza dwa etaty, więc jesteśmy usatysfakcjonowani z rezultatów poszukiwań” – powiedział Faktowi Tomasz Kozieł.

W rozmowie z TVN24 prof. Juliusz Jakubaszko, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej, w Polsce potrzeba obecnie ok. 2,5 tys. lekarzy medycyny ratunkowej. Obecnie mamy ich w kraju ok. 1,1 tys., a realnie pracuje ok. 700.