Konflikt między Polakami a Czechami przybiera na sile. Obie strony obrzucają się winą.

Polacy przekonują, że Czesi eskalują żądania. Strona czeska twierdzi, że to Polska kwestionuje zapisy umowy, która była zawarta. Kto w tym cyrku ma rację?
– „Przyjechaliśmy do Pragi z bardzo dobrą ofertą, która zawierała konkretne kwoty i rozwiązania dla mieszkańców Kraju Libereckiego. Pozwoliłyby one na długofalowe zażegnanie sporu z naszymi południowymi sąsiadami, a także wzmocniłyby bezpieczeństwo ekologiczne w tym regionie. Nasza racjonalna propozycja spotkała się z eskalacja żądań strony czeskiej” – poinformował Michał Kurtyka.
Minister Kurtyka zwrócił uwagę, że oferta, jaka została przekazana stronie czeskiej, stanowi najlepszy dowód na dobrą wolę Polaków. Jednakże Czesi sądzą inaczej.
– „Nasza oferta zawierała konkretne kwoty, które chcieliśmy przeznaczyć na realizację projektów w Kraju Libereckim, związanych przede wszystkim z budową infrastruktury gospodarki wodnej. Przedstawiliśmy w niej również propozycję naszych zobowiązań do wzmocnienia monitorowania oddziaływania Kopalni w zakresie emisji pyłów, generowania hałasu i wpływu na wody podziemne. Oferowaliśmy też zacieśnienie współpracy właściwych służb obydwu państw w tym zakresie oraz ustalenie ścieżki działania w przypadku stwierdzenia przekroczeń obowiązujących norm” – wyjaśnił.
– „Największym przegranym dzisiejszej decyzji o odrzuceniu oferty jest lokalna społeczność po obu stronach granicy” – zaznaczył.
– „Porozumienie między Czechami a Polską odnoszące się do pracy Kopalni Turów oraz jej wpływu na samorządy czeskie jest praktycznie gotowe. Mimo to przedstawiciele obu krajów nie osiągnęli jeszcze porozumienia w czwartek” – przyznał minister środowiska Richard Brabec. No cóż, jeżeli nie dojdziemy do porozumienia, będzie źle.
Źródło: biznesalert.pl
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz