Szokujące słowa polskiego żołnierza w białoruskiej telewizji. „Strzelili mu w łeb”.

Polski żołnierz, który zdezerterował i uciekł na Białoruś udzielił lokalnej telewizji. Oskarża tam naszą straż graniczną o zabicie dwóch wolontariuszy, którzy chcieli pomagać migrantom.
Późnym popołudniem dnia wczorajszego Żandarmeria Wojskowa przekazała informację o wszczęciu śledztwa w sprawie Emila C.
– „Wobec żołnierza Emila C., który samowolnie opuścił miejsce pełnienia służby, zostanie wszczęte śledztwo w kierunku art. 339 § 3 kk – dezercja kwalifikowana” – poinformowała w piątkowe popołudnie Żandarmeria Wojskowa.
Zawiadomienie w sprawie złożył dowódca 16 Dywizji Zmechanizowanej. Emilowi C. grozi od roku do 10 lat więzienia.
Wobec żołnierza Emila C., który samowolnie opuścił miejsce pełnienia służby, zostanie wszczęte śledztwo w kierunku art. 339 § 3 kk – dezercja kwalifikowana, za co grozi kara pozbawienia wolności od roku do lat 10. Zawiadomienie w tej sprawie złożył Dowódca @16Dywizja. pic.twitter.com/15kM85tAye
— Żandarmeria Wojskowa (@Zandarmeria) December 17, 2021
W internecie pojawiają się fragmenty wywiadu, którego udzielił Emil C. W jednym z nich oskarża on polskie służby o strzelanie do wolontariuszy.
– „Podbiegł jakiś wolontariusz, zaczął pytać 'gdzie wy ich prowadzicie?’ a gościu ze straży granicznej strzelił mu po prostu w łeb. Widziałem dwie takie sytuacje” – powiedział w wywiadzie dla białoruskiej telewizji.
Uwaga, mocne. Emil opowiada o tym jak "polska straż graniczna zastrzeliła co najmniej dwóch polskich wolontariuszy, którzy próbowali pomóc migrantom". Problem białoruskiej propagandy polega właśnie na tym, że w przeciwieństwie do rosyjskiej nie ma umiaru. pic.twitter.com/v4jbvMXm8L
— Tadeusz Giczan (@TadeuszGiczan) December 17, 2021
O zaginięciu żołnierza oficjalnie poinformowano w czwartek. Żołnierz zaginął w trakcie wykonywania zadań służbowych w okolicy miejscowości Narewka i Siemianówka.
— 16 Dywizja Zmechanizowana (@16Dywizja) December 17, 2021
Jak nieoficjalnie ustaliła WP, żołnierz od dawna stwarzał problemy. W ostatni weekend miał być zatrzymany za jazdę samochodem pod wpływem narkotyków i alkoholu.
– „Miał od dawna problemy z prawem. Miał założoną niebieską kartę, stosował przemoc wobec swojej matki. Nikt nie chciał z nim w wojsku pełnić służby. Do karabinu nawet amunicji nie dostał. Pełnił służbę pojedynczo. Był w okresie wypowiedzenia służby. Czemu wysłali go na granicę? To dramat” – mówi informator ze służb, znający kulisy sprawy.
Dowódca baterii, dowódca plutonu i dowódca 2 dywizjonu w Węgorzewie zostali odwołani ze stanowisk. To przełożeni dezertera.
Wcześniej minister Mariusz Błaszczak przekazał, że:
– „Żołnierz, który wczoraj zaginął miał poważne kłopoty z prawem i złożył wypowiedzenie z wojska. Nigdy nie powinien zostać skierowany do służby na granicę. Zażądałem wyjaśnień, kto za to odpowiada.”
– „Mamy do czynienia z aktem dezercji ze strony obywatela polskiego, który jeszcze do niedawna był żołnierzem polskich Sił Zbrojnych; człowiekiem, który zachował się w sposób bardzo nikczemny” – ocenił w piątek po południu, po doniesieniach medialnych, Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Tomasz Piotrowski.
Wrzucili pierwszy krótki fragment wywiadu. Gościu mówi trochę od rzeczy, ale najciekawsze, że serio wmawiają mu niby polska strona twierdzi, że zginął. Tu pisałem skąd się to wzięło: https://t.co/JkDtFdqM4n pic.twitter.com/gaGwBT9TxJ
— Tadeusz Giczan (@TadeuszGiczan) December 17, 2021
Białoruski Państwowy Komitet Graniczny przekazał dane żołnierza i jego zdjęcia z kont społecznościowych. Według ich relacji polski żołnierz został zatrzymany przez patrol białoruskich pograniczników w czwartek popołudniu w okolicach Tuszemli. Żołnierz miał oświadczyć, że nie zgadza się z polityką rządu w związku z kryzysem migracyjnym.
Oficer BOR miał składać fałszywe zeznania ws. wypadku Szydło z 2017 roku.
Źródło: WP
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz