Rosyjscy turyści utknęli na zagranicznych lotniskach. Przez sankcje nie mogą wrócić do domu.

Tysiące turystów z Rosji utknęło na zagranicznych lotniskach. Przez sankcje nałożone na ich kraj w związku z wojną na Ukrainie, nie mogą wrócić do domu. Nie działają im karty płatnicze, ich wizy tracą ważność, a ceny biletów powrotnych są ogromne.
Sankcje nałożone na Rosję przez kraje Zachodu dotknęły m.in. turystów, którzy utknęli na zagranicznych wakacjach. Hotele w Tajlandii przestały przyjmować rosyjskie karty płatnicze, a na Bali obywatele Rosji nie mogą wypłacić gotówki z bankomatów. Okazuje się, że tysiące ludzi koczuje obecnie na lotniskach na całym świecie, bo nie mogą wrócić do domu. Ceny lotów powrotnych znacząco wzrosły, ich karty nie działają, a wizy tracą ważność.
Stowarzyszenie Organizatorów Turystycznych Rosji podaje, że aż 25 tys. Rosjan przebywa na wakacjach, z których nie mogą wrócić przez sankcje związane z wojną. Przez to też część z nich koczuje na lotniskach.
Najwięcej ludzi utknęło w Egipcie (13 tys.), ale są też tacy, którzy nie mogą wrócić z Tajlandii (1,5 tys.), Bali, Kuby czy Meksyku (2 tys.). Przede wszystkim wiele państw zamknęło przestrzeń powietrzną dla rosyjskich samolotów, a do tego karty Visa i Mastercard wydane przez rosyjskie banki przestały działać. Wiele lotów odwołano, a turyści nie mogą wypłacić pieniędzy, aby opłacić swój pobyt za granicą.
Warto nadmienić, że od wybuchu wojny kurs rubla znacznie spadł, a oznacza to tyle, że dla Rosjan wszystko stało się niezwykle drogie. Za ewentualny lot powrotny do domu muszą zapłacić sporo, a do tego wszystkiego kończą im się wizy, więc znajdują się pod presją czasu.
– „Najtańsze opcje kosztują teraz około 150 tys. rubli (ok. 3,2 tys. zł) dla dwojga – i to z dużą liczbą przesiadek. Oznacza to, że jeśli nagle jeden przewoźnik lotniczy nie wykonuje swojego lotu, cały nasz plan upada. Oczywiście inne linie lotnicze nie zwracają nam pieniędzy” – mówi w rozmowie z dziennikiem Kommiersant Margarita, która utknęła w Tajlandii.
Turyści szukają pomocy w konsulatach lub też w samym MSZ, ale niestety bezskutecznie. Do organów tych ciężko się dodzwonić. Jak podaje WP Turystyka, Aerofłot zapowiedział, że zorganizuje loty powrotne z Dubaju i Bangkoku. Niestety zaplanowano po jednym połączeniu z każdego kraju, więc na pewno nie uda się bezpiecznie zabrać ze sobą wszystkich, którzy tego potrzebują.
Putin nie zatrzyma się na Ukrainie. Johnson wskazał dwa następne kraje.
Źródło: turysci.pl
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz