„Konflikt na Ukrainie może przerodzić się w III wojnę światową”. Ostrzeżenie szefa ONZ.

– Wierzę, że konflikt w Ukrainie nie przerodzi się w trzecią wojnę światową. Teoretycznie istnieje taka możliwość – powiedział w Kijowie sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres.
Rosjanie ostrzelali stolicę Ukrainy, gdy przebywał tam sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres. Ukraińskie władze potępiły atak, nazywając go zamachem na szefa ONZ i światowe bezpieczeństwo.
Szef dyplomacji UE Josep Borrell stwierdził, że jest to rażące lekceważenie prawa międzynarodowego. Do sprawy odniósł się także sam Guterres.
– „Wierzę, że konflikt w Ukrainie nie przerodzi się w trzecią wojnę światową. Teoretycznie istnieje taka możliwość, ale ufam, że w praktyce do tego nie dojdzie” – powiedział sekretarz generalny ONZ.
Guterres jest już bezpieczny, ale przyznał, że był w szoku, gdy rakiety spadły na miasto.
– „Ten atak był zemstą za stanowisko przedstawione przez Guterresa we wtorek w Moskwie (w rozmowie z prezydentem Władimirem Putinem – red). Sekretarz generalny jasno ocenił, że Rosja prowadzi na Ukrainie wojnę, a nie żadną “operację specjalną”, potępił rosyjskie zbrodnie na ludności cywilnej i wezwał do ewakuacji mieszkańców oblężonego Mariupola” – stwierdził doradca prezydenta Ukrainy Ołeksij Arestowycz.
Według prezydenckiego doradcy konflikt na Ukrainie może „rozlać się poza granice tego kraju”.
– „Cień wojny padł już na Mołdawię, Białoruś i niektóre regiony Rosji. Wojna rozleje się – nie skończy się ani w granicach Ukrainy, ani w ramach tzw. “operacji specjalnej”” – przewidywał Arestowycz.
Przekazał też informacje o tym, że amerykańska eskadra Stryker stacjonująca w Rumunii, przemieściła się w stronę granicy z Mołdawią, a lotnisko w separatystycznej, wspieranej przez Moskwę „republice” Naddniestrza jest przygotowywane na przyjęcie rosyjskich samolotów.
W czwartek wieczorem w Kijowie zagrzmiały dwa głośne wybuchy, a Kliczko poinformował, że dwie rakiety trafiły w dzielnicę szewczenkowską w centrum stolicy. Rannych zostało 10 osób.
Źródło: PAP
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz