Agnieszka Włodarczyk trafiła do szpitala. „Mogło mnie tu nie być”.

Agnieszka Włodarczyk opisała w sieci, co przydarzyło się jej w nocy z niedzieli na poniedziałek. Aktorka pokazała też zdjęcie, na którym widać opatrunki na jej twarzy.
Agnieszka Włodarczyk podzieliła się na Instagramie postem, w którym ujawniła, że w nocy z niedzieli na poniedziałek trafiła do szpitala. Jak napisała, wstała w nocy na karmienie synka i wszystko odbyło się tak, jak zwykle. Było około 1 w nocy. Następnie poszła do łazienki i poczuła bardzo mocny ból brzucha. Był tak silny, że aktorka zemdlała.
Jak się okazuje, upadła tak niefortunnie, że uderzyła głową o podłogę i złamała nos. Na zdjęciu, które opublikowała, widać też drobne rany w innych miejscach twarzy.
Aktorka przyznała, że nigdy dotąd nie zdarzyło się jej zemdleć. Jest zaskoczona sytuacją, przez co do głowy przychodzą jej inne, mrożące krew w żyłach scenariusze.
– „To był zwykły dzień, rodzinna niedziela, nic nie zapowiadało tego, co stało się w nocy. Poszłam spać, obudził mnie Miluś na karmienie, więc dałam mu mleczko i zasnął. To było około pierwszej… Poszłam do toalety i nagle zabolał mnie brzuch do tego stopnia, że zrobiło mi się ciemno przed oczami i straciłam przytomność. Grzmotnęłam o podłogę. Obudziłam się we krwi, kręciło mi się w głowie a serce waliło jak porąbane” – napisała na Instagramie.
W długim wpisie Włodarczyk wyjaśniła, że obudziła się cała we krwi i zawołała do łazienki partnera Roberta Karasia. Ten, choć ze spokojem stwierdził, że to się zdarza, był – zdaniem aktorki mocno przerażony widokiem, ale nie dał tego po sobie poznać.
– „Wystraszyłam się i zawołałam Roberta cichym głosem, żeby nie obudzić małego. Pewnie był ostro przerażony, ale nie dał tego po sobie poznać, żebym nie wpadła w panikę „nic się nie stało, to się zdarza” – powiedział patrząc na moją zakrwawioną twarz. „Chyba masz złamany nos, ale nie przejmuj się tym, wszystko będzie dobrze”” – wyjawiła Włodarczyk.
Na koniec przestrzegła fanów, by mieli się na baczności, bo podobne sytuacje po prostu się zdarzają.
– „Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, nigdy nie straciłam przytomności. Jak sobie pomyślę, że mogłam uderzyć głową o róg kabiny prysznicowej, to mam ciarki na plecach. Mogło mnie tu nie być… Leżąc na Sorze ze złamanym nosem dziękowałam Szefowi na górze, że mogę jeszcze pożyć. Teraz muszę zadbać o swoje zdrowie, bo uroda to sprawa drugorzędna. Życie jest nieprzewidywalne… Uważajcie na siebie” – przestrzegła.
Wyświetl ten post na Instagramie
Nie żyje ukraiński dziennikarz Ihor Hudenko. Zginął w Charkowie.
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz