UWAGA! 860 osób straci pracę! Ogłoszono gigantyczne zwolnienia.

860 pracowników fabryki autobusów MAN może stracić pracę – przekazano w czwartek. Zarząd tłumaczy, że zwolnienia spowodowane są koniecznością restrukturyzacji w związku z ciężką sytuacją gospodarczą.
Fabryka autobusów MAN w Starachowicach zatrudnia około 3500 osób. Producent w swoim oświadczeniu poinformował, że przyjął kompleksowy pakiet działań, które mają na celu restrukturyzację działalności. Pracę ma stracić 860 osób.
– „Ze względu na pogorszenie się ogólnej sytuacji gospodarczej spowodowane wojną w Ukrainie i związany z tym wzrost kosztów materiałów i energii, w perspektywie krótko- i średnioterminowej nie można spodziewać się znaczącej poprawy sytuacji rynkowej i sprzedażowej, a tym samym rozwoju działalności autobusowej. Z tych względów konieczne jest pilne dostosowanie struktury tego obszaru biznesowego” – przekazała spółka.
Przekazano też, że sprzedaż w obszarze autobusów spadła z ok. 7400 pojazdów w 2019 roku do ok. 4600 w 2021 roku. Z kolei w pierwszych 9 miesiącach 2022 roku sprzedano już tylko ok. 2800 autobusów.
– „W polskim zakładzie produkcyjnym w Starachowicach w przyszłości ma być produkowanych osiem jednostek autobusowych dziennie zamiast obecnych dwunastu” – wyjaśnił cytowany w komunikacie Michael Kobriger, członek zarządu ds. produkcji i logistyki w MAN Truck.
– „To planowane zmniejszenie mocy produkcyjnych zmusi nas do zlikwidowania 860 miejsc pracy w zakładzie w Starachowicach. Poinformowaliśmy o tym załogę w zakładzie i teraz przystąpimy do konsultacji ze związkami zawodowymi” – dodał.
W oświadczeniu podkreślono, że „MAN jest świadomy swojej odpowiedzialności społecznej i zamierza w ciągu najbliższych tygodni współpracować ze związkami zawodowymi, aby znaleźć realne rozwiązania dla firmy i pracowników w Starachowicach”. Planowane jest między innymi zaoferowanie pracownikom dotkniętym restrukturyzacją zatrudnienia w sieci MAN w fabryce samochodów ciężarowych w Krakowie lub zakładzie w Banovcach (Słowacja).
Przewodniczący NSZZ Solidarność w firmie Jan Seweryn określił zwolnienia mianem „pogromu”.
– „Ja nie wiem, czy w Polsce w ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z zapowiedzią zwolnień o większej skali w liczbach. To jest straszna wiadomość” – ocenił w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
– „Skala planowanych zwolnień jest bardzo duża, chodzi o około 30 proc. załogi. Będziemy próbowali negocjować. Liczymy, że uda się te zwolnienia przynajmniej częściowo zminimalizować. Chociaż prezes Kobriger podczas dzisiejszej rozmowy dawał do zrozumienia, że nie ma odwrotu od tych zwolnień” – powiedział PAP.
Jak zaznaczył, zapowiedzi zarządu wskazują, że w zakładzie dojdzie do zwolnień grupowych. Seweryn powiedział, że spodziewa się iż pisma w tej sprawie trafią do związków zawodowych i urzędów pracy w przyszłym tygodniu.
– „Przez 30 dni od daty doręczenia tych pism będziemy mieli czas, aby prowadzić negocjacje z zarządem” – dodał Seweryn.
Źródło: PAP
Ogromne kłęby dymu widać z daleka. W sieci pojawiły się niepokojące nagrania z Wrocławia.
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz