
Polska ma nagrania, „na których widać pewną sekwencję zdarzeń” – przekazał w czwartek Jakub Kumoch z Biura Polityki Międzynarodowej.
Polscy śledczy wspierani przez ekspertów z USA, badają okoliczności wybuchu w Przewodowie, gdzie zginęło dwóch mężczyzn. Andrzej Duda w środę mówił, że na terytorium Polski spadła prawdopodobnie rakieta systemu S-300 ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Polski prezydent zaznaczył, że był to nieszczęśliwy wypadek, nasz kraj nie był celem ataku, a odpowiedzialność za tragiczny incydent ponosi Rosja.
Prezydent Wołodymyr Zełenski tego samego dnia powiedział, że nie była to ukraińska rakieta. Dodał, że opiera się na raporcie przekazanym mu przez ukraińską armię. Stwierdził również, że Ukraina powinna otrzymać dostęp do miejsca wybuchu i ma prawo być w grupie śledczej.
Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch powiedział w czwartek w TVN24, że Ukraińcy mogą wkrótce otrzymać dostęp do miejsca śledztwa w Przewodowie. Stwierdził, że warunkiem jest zgoda Polski i USA.
– „Z tego, co wiem, nie będzie sprzeciwu ze strony amerykańskiej” – powiedział Kumoch.
– „Jeżeli na poziomie technicznym ekipa śledcza nie będzie miała żadnych uwag, to pewnie nie będzie powodu, żeby odmówić Ukraińcom dostępu” – dodał.
Przedstawiciel prezydenta powiedział też więcej o możliwym przebiegu zdarzeń, który doprowadził do tragedii w Przewodowie.
– „Dziś wiele wskazuje na to, że jedna z rakiet wystrzelona w celu zestrzelenia rosyjskiej rakiety nie trafiła w cel, nie zadziałał mechanizm autodestrukcyjny i ta rakieta niestety doprowadziła do wypadku, do tragedii” – mówił w TVN24.
Kumoch odpowiedział na pytanie, jakie dowody mają śledczy.
– „Szczątki rakiety, głębokość leja, eksperci obliczają kierunek, z którego przyleciała rakieta, nawet ilość zużytego przez nią paliwa” – wyjaśnił.
Spokojnie. Mógł eksplodować pył ze zboża/mąki. W odpowiednich proporcjach z pwoietrzem jest silnie wybuchowy.
— Aleksander Fiedorek (@AleksanderFied) November 15, 2022
Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej poinformował również, że „są materiały filmowe”.
– „To są nasze zdjęcia z granicy, na których pewne rzeczy widać, np. strzały nad Ukrainą, walki i pewną sekwencję zdarzeń. Nie chciałbym opowiadać o ich treści, bo widziałem w trybie niejawnym” – zaznaczył.
Kumoch podkreślił, że Rosja, która bombarduje Ukrainę, “ponosi pełną odpowiedzialność za wszystko, co spada”.
– „Nikt Ukrainy nie oskarża o to, że zbombardowała świadomie polskie terytorium” – tłumaczył.
#Lubelskie | We wsi #Przewodów dziennikarze z całego świata. @RadioZET_NEWS pic.twitter.com/rNN16h1lYz
— Piotr Olejarz (@PiotrOlejarzPL) November 17, 2022
Głos w sprawie polskiego śledztwa zabrał też rzecznik ukraińskich sił powietrznych.
– „Ukraina czeka na wyniki dochodzenia w sprawie wtorkowego wybuchu pocisku rakietowego na terenie Polski” – przekazał w środę Jurij Ihnat, cytowany przez portal ukraińskiej telewizji publicznej Suspilne.
– „Jest jasne, że trwała poważna walka przeciwlotnicza. Odbijaliśmy rakiety rosyjskie, które leciały na naszych obywateli, naszą infrastrukturę. Robiono wszystko po to, aby ochronić naszych obywateli” – dodał przedstawiciel ukraińskich sił powietrznych.
Źródło: PAP
Zwrot w sprawie wybuchów w Polsce? Zełenski ujawnił ustalenia armii Ukrainy.
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz