
Wybitny polski reżyser zmarł w niedzielę wieczorem w wieku 90 lat. Bez Andrzeja Wajdy, polskie kino nie będzie już takie jak wcześniej.
Andrzej Wajda kilka miesięcy temu ukończył swój ostatni film, „Powidoki”. Film został ogłoszony polskim kandydatem do Oscara. Niestety, reżyser nie doczekał oficjalnej premiery, która jest zaplanowana na styczeń 2017.
„Niektórzy robią filmy, żeby żyć. Wajda żyje, żeby robić filmy” – powiedział aktor Wojciech Pszoniak. I tak właśnie było. Filmy Andrzeja Wajdy na zawsze wpisały się w historię polskiego kina: „Kanał”, „Popiół i diament”, „Popioły”, „Ziemia obiecana” (nominowana do Oscara w 1975 roku, w kategorii Najlepszy film nieanglojęzyczny), „Człowiek z marmuru”, „Panny z Wilka” (nominacja ‘79), „Człowiek z żelaza” (nominacja ‘81), oraz „Katyń” (nominacja z 2007 roku). To za nie otrzymał najważniejsze polskie i światowe nagrody.
W 2000 roku otrzymał statuetkę Oscara za całokształt twórczości.
Andrzej Wajda był doktorem honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego, Warszawskiego, Łódzkiego i Gdańskiego, a także Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie oraz Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Od 1994 roku należał do honorowych członków francuskiej Akademii Sztuk Pięknych. Przyznano mu także tytuły honorowego obywatela Warszawy, Gdańska, Gdyni, Wrocławia, Łodzi, Opola, Radomia i Suwałk.
„Historia Polski przegląda się w jego filmach. To jest historia strachu, nadziei, wiary, upadku wielu polskich pokoleń” – tak mówił z okazji 90. urodzin Andrzeja Wajdy pisarz Janusz Głowacki.
Źródło: youtube.com, Fot. Agencja Gazeta
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz