Proboszcz w trakcie kolędy zbierał datki od wiernych. Później w trakcie mszy publicznie ich upokorzył.
Proboszcz parafii w Miedźnie, ks. Andrzej Marian Banaszek znalazł skuteczny sposób na zwiększenie wpływów z datków od wiernych. Co tydzień w trakcie ogłoszeń odczytuje kto i ile wpłacił.
Na portalu miejska.info.pl opublikowano kontrowersyjny wpis autorstwa Sebastiana Zielonki. Wpis dotyczy zachowania duchownego z Miedźna. Ksiądz w trakcie mszy świętej odczytywał dokładne kwoty i nazwiska osób, które je przekazały w trakcie kolędy.
Zielonka twierdzi, że takie praktyki w małych miejscowościach spowodują iż biedni ludzie będą starali się dorównać bogatym, aby nie zostali okrzyknięci sknerami. Może wiązać się to ze sporym stresem, a nawet zapożyczaniem się na spore, jak dla ubogich osób kwoty.
Co więcej, ksiądz stwierdził także, że parafianie, którzy nie przyjęli kolędy mogą mieć teraz problem z otrzymaniem zaświadczeń, które wystawia parafia, a które niezbędne są, np. aby zostać ojcem lub matką chrzestną.
– „To było po prostu żenujące! W pierwszej chwili pomyślałem o tym jak w tej sytuacji czuje się ubogi mieszkaniec siedzący w ławach kościelnych, który jest oficjalnie wyczytany na Sumie, który być może dał proboszczowi swoje ostanie pieniądze, dajmy na to 50 zł w zestawieniu z kimś kto ofiarował księdzu 200 zł?” – pisze Sebastian Zielonka.
Według obliczeń dziennikarza opartych wyczytywane podczas jednej mszy danych, parafia otrzymała od wiernych aż 24 tysiące złotych. Jednak ksiądz zaznaczył, że następną listę datków odczyta za tydzień, a to oznacza, że jest to tylko część całej kwoty jaką uzbierano podczas kolędy.
Warto dodać, że kontrowersyjne praktyki proboszcza trwają już kilka lat. Niektórzy parafianie próbowali się przed tym zabezpieczyć i zaznaczali, że nie życzą sobie odczytywania ich nazwisk podczas mszy. Ksiądz znalazł na to sposób: podaje kwoty ofiar „bezimiennych”, po czym podaje dokładny adres wiernych, którzy je przekazali.
Praktyki proboszcza oprócz tego, że są niesprawiedliwe, są też najprawdopodobniej niezgodne z prawem z uwagi na ochronę danych osobowych. Mocny tekst Sebastiana Zielonki udostępniła na swoim Facebooku Krystyna Janda. Jej post nie zawierał jednak komentarza.
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz