Wybrała się na przejażdżkę rowerem do lasu. Gdy się ocknęła, była naga i związana.
Mieszkająca w Kumbergu Nathalie Birli to austriacka triatlonistka, a dzisiaj również i kochająca matka.
Chociaż przeszła na urlop macierzyński, kobieta nadal stara się być aktywna, w związku z czym wykorzystuje każdą chwilę na trening. Nie spodziewała się jednak, że podczas jednej z przejażdżek wydarzy się coś tak potwornego.
Był 23 lipca. Nathalie zostawiła partnera z malutkim synem, a sama wybrała się na przejażdżkę rowerem po lesie. Miała wrócić po godzinie. Tak się jednak nie stało. Gdy tylko wyjechała z kamienistej drogi nieopodal domu, została potrącona przez samochód. Jak się okazało, celowo. Uderzenie było na tyle silne, że Nathalie spadła z roweru i złamała rękę. Jakby tego było mało, po chwili z samochodu wysiadł kierowca z drewnianą pałką w ręku. Uderzył 27-latkę w głowę.
Wpółprzytomna kobieta została związana taśmą i wrzucona do samochodu. Tam straciła przytomność. Obudziła się dopiero w domu porywacza, naga i przywiązana do krzesła. Mężczyzna groził jej śmiercią, zmuszał do picia alkoholu i dusił.
Kiedy 27-latka „doszła do siebie”, zauważyła, że w domu jest wiele orchidei. Z nadzieją, że uda się jej nawiązać nić porozumienia z oprawcą, postanowiła o nie zapytać. W odpowiedzi usłyszała, że mężczyzna był kiedyś ogrodnikiem. To wystarczyło, aby agresor bardziej się otworzył. Opowiedział o dziewczynie, która go zdradziła i matce uzależnionej od alkoholu. Po tych słowach w głowie porwanej pojawiła się iskra nadziei. Kobieta zaryzykowała i powiedziała mężczyźnie, że nic straconego. Poprosiła, aby ją wypuścił, a wtedy ona powie, że był to nieszczęśliwy wypadek. 33-latek zgodził się.
Kiedy Nathalie wróciła do domu, natychmiast poinformowała o wszystkim policję. Sprawca prawdopodobnie jest chory psychicznie. Został zatrzymany następnego dnia. Na szczęście obrażenia, które odniosła kobieta nie zagrażały jej życiu.
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz