17-latek wyłączył swój telefon i rzucił się pod nadjeżdżający pociąg. Kilka miesięcy później jego matka mówi wszystkim prawdę o tragicznym wydarzeniu.
Patrząc na zdjęcia 17-letniego Felixa Alexandra z Worcester w Anglii, nikt nie pomyślałby, że przez lata przeżywał dramat.
Uśmiechnięty nastolatek, jakich wielu. To pierwsze, co przychodzi na myśl. Prawda jest jednak zupełnie inna. Pozory sprawiają, że najbliżsi nie dostrzegają lub nie chcą dostrzec, że młodzi ludzie, jak Felix są o krok od śmierci. Felix był tak zdesperowany, że ostatecznie popełnił samobójstwo.
Wszystko zaczęło się, gdy Felix trafił do nowej szkoły. Dostał się do prestiżowej King’s School, gdzie wszyscy jego nowi koledzy uzależnili się od jednej gry komputerowej, „Call of Duty: Modern Warfare 2”.
Rodzice Felixa zabronili mu w nią grać, twierdząc, że promuje ona agresję i aspołeczne zachowania. Szybko okazało się, że mieli rację. Koledzy z klasy zaczęli drwić z Felixa. Nie szczędzili mu bolesnych uwag w szkole. Później zaczęli go szykanować na portalach internetowych czy przysyłać mu okropne SMS-y. To był jednak dopiero początek.
Przez kolejne 3 lata ten z pozoru radosny chłopak znosił ataki rówieśników. Był wyzywany i szykanowany w szkole, później zaczęły się wyzwiska w sieci. Ostatecznie rodzice zmienili mu szkołę, ale było już za późno.
Felix uznał, że jest zerem, na które nikt nie zwróci uwagi. Nie chciał poznawać nowych ludzi, wpadł w depresję.
Jego rodzice liczyli na to, że zmiana otoczenia pomoże mu, ale nastolatek w tamtym momencie potrzebował już pomocy specjalisty. Niestety jej nie otrzymał. 27 kwietnia 2016 roku odebrał sobie życie, rzucając się pod pociąg.
Teraz jego matka chce podzielić się listem, który napisała po jego śmierci. Może pozwoli to uratować kogoś, kto przechodzi podobne piekło, jak Felix.
„27 kwietnia 2016 roku nasz wspaniały syn odebrał sobie życie. Miał dopiero 17 lat. Zrobił to, ponieważ nie widział innego wyjścia. Jego samoocena została doszczętnie zniszczona przez lata mobbingu, którego doświadczał w szkole.
Zaczęło się od zwykłych złośliwości i izolowania go od klasy, potem zaczęło się okrutne wykorzystywanie mediów społecznościowych. Ludzie, którzy nigdy nie spotkali Felixa, obrażali go w straszny sposób. Nie miał żadnych przyjaciół, nikt nie chciał albo po prostu wszyscy bali się zbliżyć do najbardziej znienawidzonego chłopca w szkole.
Szkoła była dla niego codzienną męką. W końcu zmieniliśmy mu szkołę, ale był nastawiony bardzo sceptycznie. Był pewny, że w nowym otoczeniu będzie tak samo. Czuł się bezwartościowy, a my nie potrafiliśmy mu pomóc.
Mimo wszystko zdawało się, że znalazł nowych przyjaciół w szkole, nauczyciele chwalili go. Byliśmy dobrej myśli, ale… On był już zbyt głęboko zraniony, zbyt zmieniony przez bolesne doświadczenia. Nie rozumiał, dla ilu osób jest naprawdę ważny.
Nie piszę o tym, żeby wzbudzić litość. Jest wiele takich dzieci jak Felix, musimy zdawać sobie sprawę z tego, że żyjemy w okrutnym świecie. Dzieci nie rozumieją, że słowa, jakie publikują w Internecie, mają olbrzymie znaczenie. Niszczą komuś życie. Mojemu synowi te słowa odebrały życie.
Niech nauczyciele zaczną zwracać uwagę na problem znęcania się w szkole, bo ten problem naprawdę istnieje. Złe zachowanie i trudności w nauce mogą być tego sygnałem, tak samo jak wycofanie się i apatia.
Niech rodzice zwracają uwagę na to, co ich dzieci robią przy komputerze. Nie chcemy wierzyć, że nasze słodkie dzieci potrafią być okrutne, ale to właśnie te słodkie dzieci doprowadziły swoimi słowami do śmierci Felixa.
Należy zwrócić uwagę na to, co nasze dzieci publikują na Facebooku, Twitterze i każdej innej stronie. Pomóżmy im zrozumieć, czego nie powinny pisać i dlaczego, że słowa mają wielką moc i mogą wyrządzić krzywdę.
Odpowiedzialność spoczywa na nas wszystkich. Młodzi ludzie umierają, bo są zastraszani i szykanowani. Potrzebują zwykłej, ludzkiej przyjaźni. Nasze życie zostało bezpowrotnie zniszczone, bo utraciliśmy naszego wspaniałego syna. Nie chcę, żeby inna rodzina przechodziła przez to samo, co my.”
Dla Felixa jest już niestety za późno, ale niech jego śmierć nie pójdzie na marne. Pilnujmy naszych dzieci i tego w jakie gry grają, co piszą na portalach społecznościowych. Nie chodzi o śledzenie, ale o tłumaczenie, jak powinno, a jak nie powinno traktować się innych. Miejmy nadzieję, że i ludzie odpowiedzialni za system edukacji w końcu dojdą do wniosku, że nauczanie empatii jest czasami ważniejsze niż realizacja programu.
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz