16-latka przyniosła do szpitala martwego synka w reklamówce. Dziś grozi jej dożywocie.
O tej przerażającej zbrodni pisaliśmy w zeszłym roku. Do szpitala w Nowym Mieście Lubawskim przyszła 16-letnia Klaudia. W reklamówce miała martwe dziecko.
Dziewczyna miała wyznać, że gdy je urodziła już nie oddychało. Personel szpitala nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył. Nastolatka przekonywała, że dziecko urodziło się martwe i nie miało szansy na przeżycie. Jeśli nawet tak się stało, dlaczego nie przyszła do szpitala od razu po porodzie, a dopiero dobę później?
W sprawie Klaudii było wiele pytań i mało odpowiedzi. W sprawie szybko pojawił się też ojciec nieżyjącego dziecka. Klaudia i Karol byli rodzicami noworodka, które rzekomo urodziło się martwe. Rzekomo, bo prawda o porodzie jest zupełnie inna, a poznaliśmy ją dzięki sekcji zwłok.
8 marca 2018 roku 16-letnia Klaudia urodziła dziecko w domu. Następnego dnia w towarzystwie mamy i 17-letniego chłopaka, poszła do szpitala. W reklamówce miała martwe dziecko.
Szybko przeprowadzono sekcję zwłok malucha, dzięki której poznaliśmy prawdę. Chłopiec urodził się w terminie i żył, gdy przyszedł na świat, a zginąć miał od urazu głowy. Ustalono też, że 17-letni Karol namawiał 16-latkę do tego, aby przerwała ciążę. Prokuratura Rejonowa w Elblągu informowała:
– „Ustalonemu sprawcy tego czynu został przedstawiony zarzut. Na wniosek prokuratora, Sąd Rejonowy w Nowym Mieście Lubawskim zastosował wobec podejrzanego młodego mężczyzny środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy.”
Dziś, półtora roku po makabrycznej zbrodni, nastolatka z powiatu nowomiejskiego odpowie za śmierć dziecka. Grozi jej dożywotnie pozbawienie wolności. W trakcie śledztwa Klaudia nie przyznawała się do tego, że odebrała życie własnemu dziecku. Dziś już wiemy, że odpowie za to, co wydarzyło się w marcu 2018 roku. Prokuratura wysłała akt oskarżenia do sądu okręgowego w Elblągu.
Jak potoczą się losy Klaudii? Jedno jest pewne. Miała przed sobą całe życie, a dziś nie ma żadnych perspektyw.
Twoja reakcja?





Zostaw swój komentarz